Fryzjer Stalina
Spryskawszy spirytusem lewe ucho brytyjskiego sierżanta, aby na sposób turecki usunąć szpetną kępkę włosów, fryzjer Awraham Bahar właśnie podpalał alkohol, gdy do zakładu wpadli dwaj mężczyźni w długich płaszczach i czarnych kapeluszach, wyciągnęli pistolety maszynowe, oddali serię i uciekli, acz dopiero po tym, jak jeden z nich zakrzyknął „Śmierć cudzoziemcom!”.
Siła uderzeń pocisków sprawiła, że fryzjerski fotel obrócił się powoli, choć sierżant nawet nie drgnął. Gdy czerwona plama gwałtownie wykwitła na fryzjerskiej pelerynie, Awraham zdjął ją i zamarł. Ziejąca dziura odsłoniła śliskie wnętrzności, które powoli wylewały się na zewnątrz, jak węgorze, przedzierając się przez krew i opadając na nogi. Kiedy krwiste węże dotarły do butów sierżanta, fryzjer zwymiotował.
Awraham, który nigdy wcześniej nie był świadkiem śmierci, chwiejnym krokiem dopadł drzwi frontowych i wykrzyknął w deszcz wołanie o pomoc. Chwilę później usłyszał wycie syreny ambulansu. Żandarmi i pielęgniarze przepychali się przez tłum ciekawskich gapiów. Gdy przesłuchiwała go policja, poruszony Awraham chodził to w jedną, to w drugą stronę, powtarzając „wej iz mir” (biada mi). Czy może zidentyfikować mężczyzn? Dlaczego sierżant był w zakładzie sam? Gdzie są pozostali fryzjerzy?