Żołnierze, których bali się nawet enkawudziści. O polskim powstaniu, które trwało do lat 60.

17.07.2025

Pewne obrazy wyryły się w zbiorowej świadomości Polaków na trwałe – ruiny Warszawy, barykady powstańcze, karabiny schowane w płaszczach. Gdy myślimy o polskich zrywach niepodległościowych, widzimy Powstanie Warszawskie, styczniowe, listopadowe. Heroizm, walka i… tragiczny koniec. A jednak w tej narodowej galerii brakuje jednego obrazu. Obrazu ludzi, którzy nie uznali zakończenia wojny w 1945 roku, którzy nie uznali nowej władzy i dalej walczyli – samotnie, w lasach, z bronią, która rdzewiała szybciej niż słabły ich przekonania.

Tym właśnie ludziom poświęcił swoją książkę dr Leszek Pietrzak: „Ostatnie polskie powstanie 1944–1963”. To nie kolejna publikacja o „Żołnierzach Wyklętych” – to próba redefinicji historii. Próba pokazania, że po Jałcie nie było pokoju, tylko zmiana frontu. A dla tysięcy Polaków – nowa okupacja.

Książka wstrząsa. Nie dlatego, że epatuje przemocą, lecz dlatego, że pokazuje systematyczne i planowe niszczenie ludzi, którzy jeszcze niedawno byli bohaterami walki z Niemcami. Pokazuje chłopaków, którzy wrócili z wojny i zamiast ojczyzny, zastali granaty UB. W wielu przypadkach jedynym wyjściem było zejście z powrotem do lasu – i walka, choćby bez szans na zwycięstwo.

To nie jest opowieść o szlachetnych porażkach, ale o wytrwałości graniczącej z szaleństwem. O strukturach zbrojnych, które działały przez kilkanaście lat, mimo braku wsparcia, mimo zdrad, aresztowań, egzekucji. Pietrzak rekonstruuje tę historię z kronikarską dokładnością, ale jednocześnie z wyczuwalnym gniewem – nie wobec tych, którzy walczyli, lecz wobec tych, którzy przez dekady kazali o nich milczeć.

Nieprzypadkowo autor nazywa tę walkę „powstaniem”. Nie ruchem oporu. Nie konspiracją. Bo to słowo – „powstanie” – nadaje godność. Przypomina, że istniała ciągłość walki o wolność, która nie skończyła się z kapitulacją III Rzeszy. Że dla tysięcy Polaków, często bardzo młodych, nie było mowy o kompromisie z nową władzą, bo ta władza przyszła w sowieckich czołgach i z listą śmierci dla tych, którzy jeszcze wczoraj byli dowódcami AK.

Pietrzak pokazuje konkretne nazwiska, konkretne wydarzenia. Bitwa pod Kuryłówką, rozbicie więzienia w Radomsku, tragiczna historia Józefa Franczaka „Lalka” – ostatniego partyzanta, który zginął w 1963 roku. Ale ta książka nie jest katalogiem śmierci. To manifest pamięci.

W czasach, gdy historia jest wykorzystywana jak broń w sporach ideologicznych, „Ostatnie polskie powstanie” to głos wyważony, choć mocny. Nie szuka taniej martyrologii, nie buduje fałszywych pomników. Uczy, że wolność to wybór – trudny, kosztowny, ale czasem jedyny możliwy.

Czytając tę książkę, nie sposób nie zadać sobie pytania: dlaczego tak długo milczeliśmy o tej wojnie? Czy to wina PRL-owskiej cenzury? Strachu? Wygody? A może zwyczajnie – braku odwagi, by przyznać, że polska historia po 1945 roku nie była tak czarno-biała, jak nas uczono.

Dr Pietrzak proponuje inną narrację – niełatwą, niepopularną, ale konieczną. Bo jeśli chcemy naprawdę zrozumieć, czym była Polska Ludowa, musimy najpierw zrozumieć, przeciw czemu walczyli ci, którzy nie poszli na kompromis.

Książka dostępna jest tu: Zobacz w księgarni XLM.pl

To jedna z tych publikacji, które zostają z czytelnikiem na długo. Nie tylko w głowie, ale i w sumieniu.